czwartek, 6 października 2016

5 ważnych dla mnie miejsc

Dzisiejszy wpis powstał w ramach projektu Klubu Polki na Obczyźnie.

Gdyby dane mi było podróżować w czasoprzestrzeni i mój wybór musiał ograniczyć się do 5 miejsc, oto gdzie bym się udała:

Chętnie wybrałabym się do Warszawy lat 80-tych i z powrotem stała się dzieciakiem z osiedla na Natolinie. Spotkałabym się z koleżankami na trzepaku, grałabym w gumę i poszła na lody włoskie do cukiernii. Zimą zjeżdzałabym na sankach z górki koło Iglopolu (rodzaj supermarketu minionych czasów) lub próbowała ulepić igloo (sąsiedztwo zobowiązuje) ze śniegu. Latem pojechałabym do Lasu Kabackiego na rowerze pograć w badmintona i przywieźć wody źródlanej. Na pewno odwiedziłabym osiedlową bibliotekę, w której bibliotekarka nie wierzyła, że czytam tak szybko książki, bo niektóre oddawałam już następnego dnia, gdy ich lektura bardzo mnie wciągnęła. 
z siostrą na balkonie

Gdybym mogła podróżować w czasie odwiedziłabym także Warszawę samego końca XX wieku, gdy studiowałam turystykę, robiłam kurs strażnika ochrony przyrody i uczyłam się hiszpańskiego w Instituto Cervantes. Wybrałabym się wtedy napewno do kina Muranów na przegląd filmów Kieślowskiego.

Gdybym mogła podróżować w czasie zawitałabym w Edymburgu latem 2003 roku. Poszwędałabym się uliczkami tego fascynującego miasta, pogadałabym z właścicielami sklepów ze starociami, pogapiłabym się na przechodniów przy dźwiękach kobzy. Umówiłabym się ze znajomymi w jakimś parku lub pubie, poszłabym na spotkanie wymiany językowej i konwersowałabym wymiennie po angielsku i hiszpańsku.
Loch Ness


Gdybym mogła podróżować w czasie poleciałabym na Gran Canarię do Las Palmas zimą 2004 r. Wysiadłabym z samolotu i nagle zaatakowałoby mnie to ciężkie, gorące powietrze i poczułabym, że świat należy do mnie. Na "universidad" poszłabym na zajęcia z fotografii (mogłabym nawet poświęcić się i pójść na hiszpański, gdzie wykładowca katował nas regułami akcentowania) a popołudniu pojechałabym na plażę autobusem numer 12. W weekend pojechałabym w góry jako wolontariusz sprzątać śmieci na szlakach. W tygodniu poszłabym do kina Monopol, przytargała mnóstwo książek z biblioteki i zaliczyła jakąś erasmusowską imprezę. Chociaż zadowoliłabym się nawet wejściem na azoteę (hiszp. azotea), czyli płaski dach budynku i gapiłabym się na łopoczące na wietrze pranie mające za tło błękit nieba i oceanu.
ze znjomą tubylką na południu wyspy


Gdybym mogła podróżować w czasie wysiadłabym z dwupiętrowego autobusu tuż przy szpili (Spike) i poszła do pracy (przy zmywaku) w restauracji Rooftop w Dublinie. Wkładając naczynia do zmywarki wysłuchałabym ciekawych historii, debatowała na tematy społeczne i dużo się śmiała. Do domu (czyli pokoju dzielonego z Chinką i książkami z biblioteki z Ilac Center) wróciłabym w towarzystwie pewnego Francuza o imieniu Kevin Julian. Wieczorem poszlibyśmy do pubu do Temple Bar posłuchać muzyki i n-ty raz przeszłabym przez most Ha'penny. Rano gdybym miała wolne pojechałabym do Bray popatrzeć na lodowate morze Irlandzkie gawędząc z Montse, bratnią hiszpańską duszą.
w Dublinie z siostrą
Z Kevinem Julianem w restauracji Rooftop

Gdybym mogła podróżować w czasie wybrałabym się na płaskowyż w południowo-wschodniej Hiszpanii roku 2008/2009, gdzie nocą żadne światło nie umniejsza piękna gwiazd, a w ciągu dnia widniejące na horyzoncie góry zdają się fatamorganą. Wyszłabym z domu, pogłaskała psa i poszła do ogrodu. Potem pojechalibyśmy wśród drzew oliwnych do miasta po wodę, a w końcu zdecydowalibyśmy, że jedziemy nad morze do Alicante, bo przecież to rzut beretem, albo odwiedzilibyśmy znajomych w Blanca i pogadalibyśmy, otoczeni kotami, na tarasie z widokiem na sad pomarańczy i skryty między górami staw.
na bezludziu w Hiszpanii

9 komentarzy:

  1. Mam takie podobne zdjęcie na balkonie. Coś koło roku 1984. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc po fryzurze to byłam wtedy w 4-tej lub 5-tej klasie, musiał to być rok 1988 :)

      Usuń
  2. Ale supi Kasia :) To tam gdzie sprzątałaś śmieci w ramach wolontariatu, my lecimy w podróż poślubną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gran Canaria jest super 50 km wzdłuż i wszerz a kilka różnych klimatów: od pustyni po klimat górski. Bawcie się dobrze!

      Usuń
  3. Zachwyciłam się tą podróżą w przeszłość i rozmarzyłam. Na zmywaku nie pracowałam ale w kuchni tak na początku mojego pobytu w UK. Trzepak osiedlowy też miło wspominam. Oh wrócić choć na chwile do mojego dawnego Krakowa !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze miałaś szczęście dorastać w Krakowie, wow! Zmywak najlepsza praca na świecie rzuciłam dla niej pracę nauczycielską ;)

      Usuń
  4. A moj trzepak byl a Zoliborzu i az sobie pomyslalam, ze pojde nastepnym raem gdy bede w WArszawie sprawdzic czy jeszcze stoi :)

    OdpowiedzUsuń